Stało się! Mimo katastrofalnej postawy naszej reprezentacji w barażach, udało nam się awansować do fazy grupowej EURO 2024 w Niemczech. Polska kadra przez ostatni rok przeszła naprawdę długą drogę, w trakcie której otarła się o dno piłkarskiej przyzwoitości. Czy dziś jednak powinniśmy to rozpamiętywać? Dziś, kiedy finalnie jedziemy na wielką imprezę, a na boisku można było wreszcie zobaczyć zgraną i zaangażowaną drużynę?
Jaki był mecz z Walią widział każdy, więc nie ma na czym się
tu zbytnio pochylać, jednak chciałbym zwrócić uwagę na to, jak postrzegany jest
ten sukces polskiej kadry.
Można odnieść wrażenie, że mimo awansu, w kraju nie ma aż tak
wielkiej radości. Oczywiście nie generalizuję – znajdą się i tacy, którzy ze
zwycięstwa są zachwyceni (to ja), dlatego właśnie chciałbym pokazać, dlaczego po wygranej z Walią nie powinniśmy kryć zadowolenia.
Tak to już jakoś jest w tym szopenhauerowskim narodzie, że
ciężko jest nam cieszyć się ze wspólnych sukcesów. Niezależnie od tego, czy wypełnimy
założone cele, zawsze znajdzie się parę aspektów, do których ludzie się
przyczepią. To dość smutne, zwłaszcza z perspektywy rozwoju naszej
reprezentacji – takie podejście rujnowało ją w ostatnich latach.
Dlaczego od czasu zwolnienia Adama Nawałki Michał Probierz
jest już piątym selekcjonerem? Ciężko nie zgodzić się z tezą, że na przestrzeni
lat, w dużej mierze to kibice i dziennikarze byli odpowiedzialni za zmiany na
tej posadzie. I dokąd nas to prowadziło? Ciężko stwierdzić.
Mogło to być spowodowane ogólnym brakiem zrozumienia rzeczywistej
funkcji, jaką powinien pełnić selekcjoner kadry narodowej. Taki człowiek
powinien wyrzeźbić własną drużynę, która podczas zgrupowań będzie tylko
bardziej zgrywała się ze sobą, co w końcu zaowocuje w dobre wyniki. Michał
Probierz (bo to on teraz jest na celowniku) zdaje się być właśnie kimś takim. W
trakcie trzech zgrupowań nie zrobił z naszej kadry potężnej FC Barcelony
grającej tiki-takę, ale właśnie nie o to tu chodziło. Trener miał postawić na nogi doszczętnie zrujnowaną drużynę i sprawić, żeby znów chciała ona wygrywać i walczyć o
najwyższe cele.
Moim zdaniem to zadanie Probierzowi się udało. Kadra znów
tworzy jedność, widać wolę walki, zaangażowanie i wspólną przyjemność z gry w
piłkę. Dowody? Chociażby reakcja na obronienie karnego przez Szczęsnego,
odśpiewanie hymnu ze skądinąd absolutnie fenomenalnymi kibicami, którzy
przyjechali do Cardiff czy w końcu najnowszy filmik z kanału Łączy nas piłka
pokazujący świętowanie w szatni.
To właśnie na tym ostatnim punkcie chciałbym się skupić.
Pomijając to, jak przyjemnie oglądało się radość na twarzach tych chłopaków,
duma mogła rozpierać nas najbardziej po obejrzeniu przemów Michała Probierza i
Roberta Lewandowskiego.
Ten pierwszy powiedział:
Panowie, to wielka przyjemność was prowadzić i to dopiero
początek. Także gratuluję wam z całego serca, po pierwsze zaangażowania, po
drugie tego, że jesteśmy drużyną i to wszyscy awansowali – nie tylko ci, co tu
są, tak samo ci, którzy tu nie byli, mają kontuzje. Także jeszcze raz, ja wam
dziękuję bardzo i brawo dla was.
Po tych słowach, selekcjoner przeszedł się po całej szatni,
wyściskując każdego piłkarza z osobna. Takie obrazki właśnie pokazują, ile w
tej szatni znaczy ten konkretny trener. Widać, że jest on dla piłkarzy
autorytetem, kimś, kto zmienił ich postrzeganie przyszłości i ich gry w
reprezentacji narodowej.
Po Michale Probierzu głos zabrał także Robert Lewandowski:
Ja również chciałbym wam podziękować, przede wszystkim za to,
co pokazaliśmy w tych dwóch meczach […]. Wiem, że eliminacje były ch*jowe, do
dupy i wszystko, co zrobiliśmy źle było w tamtych eliminacjach, ale ten etap
jest już zamknięty. Były play-offy, pokazaliśmy naprawdę fajną grę, graliśmy
dobrą piłkę, z boiska czuło się, że to jest coś fajnego, że chce się w tej
drużynie być, grać w niej i wygrywać. To zwycięstwo jest przygotowaniem na
mistrzostwa Europy. Ja wierzę w to, że na tych mistrzostwach naprawdę pokażemy
fajną piłkę, zdobędziemy punkty i wygramy mecze. Ja w to wierzę, bo widzę, co
się w tej drużynie dzieje i jaki mamy potencjał.
No i ciężko po takich słowach nie poczuć, że rzeczywiście
tutaj coś się zmieniło. Pomijając fakt, że Lewandowski przemówił jak prawdziwy
lider, który ma ogromny wpływ na drużynę, co widać również po reakcjach kolegów
z szatni, to tak właśnie powinniśmy podejść do zbliżającego się EURO.
Pierwszy raz od dawna jedziemy na wielką imprezę bez wygórowanych
oczekiwań, bez wyliczania z kim mamy jakie szanse, gdzie trzeba wygrać, a gdzie
zremisować. Jedziemy bawić się futbolem i próbować walczyć o marzenia. Marzenia o czymś
więcej niż faza grupowa.
Cel minimum został osiągnięty – zagramy w Niemczech w grupie
z Holandią, Austrią i Francją. Wobec tego, naprawdę nie wyobrażam sobie
sytuacji, w której ktokolwiek mógłby krytykować reprezentację w przypadku nie
przejścia do następnej rundy. Byłoby to po prostu głupotą. Oczywiście, możemy zwracać
uwagę na styl, jednak ciężko jest pomyśleć, żebyśmy mieli jakkolwiek nawiązać do pamiętnej taktyki z mundialu w Katarze.
Polska zagra na wielkiej imprezie kolejny raz od EURO 2016, i
na kolejnych mistrzostwach Europy od EURO 2008 i to jest dziś powód do wielkiej
radości. Przestańmy w końcu za każdym razem doszukiwać się jakiegokolwiek negatywu,
byleby do czegoś móc się przyczepić. Cieszmy się chwilą i patrzmy pozytywnie w
przyszłość, bo mamy ku temu powody.
Zdjęcia: X: @LaczyNasPilka, YouTube: Łączy nas piłka.
Komentarze
Prześlij komentarz