Ze szczęścia trzeba umieć korzystać, a Barcelona ma z tym problem. Napoli 1:1 Barcelona

Ciężko jest stwierdzić, że tegoroczna faza pucharowa Ligi Mistrzów rozpieszcza nas jakimiś niesamowicie emocjonującymi starciami. Owszem, odbywały się w niej mecze ciekawe, w których padało po kilka bramek, jednak raczej nie można powiedzieć, że którykolwiek z nich był piłkarskim rollercoasterem, który porwałby każdego widza. Takowym za to mogło okazać się starcie Barcelony z Napoli, ponieważ ostatnie kilka końcówek spotkań „Dumy Katalonii” można było opisać jako jazdę bez trzymanki, no i rzeczywiście było do tego bardzo blisko.

 


Bo przy stanie 1:1 w ostatniej akcji doliczonego czasu gry, wyborną szansę miał Ilkay Gundogan. Niemiec oddał techniczny strzał z szesnastego metra po zgraniu piłki przez Roberta Lewandowskiego, jednak piłka minimalnie minęła słupek. Mecz zatem zakończył się remisem.

Mogą czuć lekki niedosyt kibice Barcelony, ponieważ do momentu utraty bramki, to Blaugrana miała znacznie większą kontrolę nad przebiegiem spotkania. Jednak jak to się mawia: mecz trwa 90 minut i należy prezentować stały poziom na całym jego dystansie. Tego zabrakło dzisiaj ekipie Xaviego. Po prostu nie byli w stanie dowieźć wyniku, który oczywiście i tak nie był pewny (1:0). Jednak nie można powiedzieć, że Napoli zasłużyło na ten remis. Barecelona miała całe multum szans, których nie była w stanie wykorzystać, za co pretensje mogże mieć tylko do siebie.

Tak jak wspomniałem, wszystko prysło po golu Osimhena, która była jego ostatnim kontaktem z piłką podczas dzisiejszego meczu. Po utracie bramki piłkarze Barcy wyglądali jak dzieci we mgle. Byli kompletnie zagubieni, grali bez pomysłu tak, jakby ktoś wymazał im z pamięci jak się gra.

Xavi starał ratować się zmianami, które miały dać ten pozytywny impuls, jednak jak się okazało, reakcja nie zaszła. Mimo jakiś tam starań, nic konkretnego nie dał Joao Felix, ale z drugiej strony czego mogliśmy się spodziewać? Gość został wpuszczony o przynajmniej 5 minut za późno, więc na działania po prostu nie było już czasu.

Za to bardzo dobrą zmianę za strzelca bramki dał Giovani Simeone, który stworzył sobie dwie groźne sytuacje, które cały czas podtrzymywały ofensywny żar w piłkarzach z Neapolu, co na końcu okazało się kluczowe. Barcelona kontrolowała właściwie cały mecz, aż w końcu oddali inicjatywę, czego sami się do końca nie spodziewali. Podopieczni Xaviego wciąż wyglądają na niedojrzałą drużynę, lecz ciężko znaleźć konkretne powody tej sytuacji.

Do Barcelony można byłoby nie mieć pretensji, gdyby podobny przebieg zdarzeń miał miejsce w meczu, np. z Realem czy City, jednak dziś grali z fatalnym Napoli, które najzwyczajniej w świecie trzeba było stuknąć. W puli drużyn grających w fazie pucharowej Ligi Mistrzów nie ma drugiej tak cienkiej drużyny, mimo że są tam zespoły potencjalnie słabsze jak PSV czy Porto (które jak się okazało, zdołało pokonać Arsenal). W Katalonii zatem losowanie nie mogło przebiec lepiej, ale ze szczęścia trzeba umieć korzystać, zwłaszcza że są to tak ważne rozgrywki.

To co jednak może cieszyć, to kolejny gol Roberta Lewandowskiego. Zbliżamy się powoli do momentu, w którym zaraz będziemy mogli powiedzieć, że Lewy znów złapał formę, ponieważ dzisiejszy gol był jego piątym w ostatnich czterech meczach. Jak wszyscy dobrze wiemy, Polska potrzebuje naszego kapitana w najlepszej dostępnej wersji, ponieważ do baraży o EURO 2024 został już mniej niż miesiąc. Pozostaje więc trzymać kciuki za Roberta i wyczekiwać jego kolejnych trafień.



Barca musi nauczyć się wykorzystywać szanse podane na tacy przez los. Nie chodzi nawet o samo losowanie czy wynik, ale o marnowanie mnóstwa okazji, dzięki którym każdy ich mecz mógłby przebiegać zupełnie inaczej. Gdyby nie to, „Duma Katalonii” mogłaby być dziś w zupełnie innym miejscu, póki jednak tego nie zrobi, dalej będzie tułać się w otchłani nijakości.



Zdjęcia: X: Barca Universal, Interia Sport

Komentarze