Czas skończyć z mitem Leo Messiego. Ostatnia nagroda dla Argentyńczyka

Wczoraj byliśmy świadkami corocznego plebiscytu FIFA The Best, co jak można było się spodziewać, wśród społeczności piłkarskiej nie przeszło bez echa. Wszystko głównie za sprawą dość kontrowersyjnego wyboru zwycięzcy nagrody dla najlepszego piłkarza roku, którą ponownie zgarnął Leo Messi. I choć co do tego, że Argentyńczyk regularnie zgarnia najważniejsze nagrody możemy być przyzwyczajeni, to ta przyznana mu wczorajszego wieczoru chyba zakrawa już o pewien absurd.




Dlaczego jednak aż tak bardzo razi ten rezultat?

Messiego można wielbić, można nienawidzić, nie o to jednak tutaj chodzi. Bez znaczenia na to, jakie kto ma do niego podejście, chyba każdy rozsądny kibic zdaje sobie sprawę, że 28 goli i 12 asyst zdobytych przez cały rok dla Argentyny, PSG i Interu Miami to raczej troszeczkę za mało na to, żeby móc realnie rywalizować z piłkarzami pokroju Mbappe, De Bruyne czy Haalanda. Haalanda, który przecież zaliczył swój „sezon życia” zdobywając w roku kalendarzowym 50 bramek, jednocześnie bijąc rekord wszechczasów ilości goli zdobytych podczas jednego sezonu Premier League (36).

I można tu przywołać statystyki każdego z powyżej wymienionych zawodników, ale nawet sam fakt lig, w których na co dzień muszą oni występować daje światło na to, z jakim szwindlem mamy tutaj do czynienia.

Messi to bez wątpienia świetny piłkarz, a być może nawet najlepszy w historii – nie mnie oceniać – jednak należy pamiętać o tym, że tego typu plebiscyty mają na końcu wskazać nam gracza, który prezentował najlepszą formę na boisku w konkretnym roku, a nie całym okresie kariery, podczas której to mógł swoimi wyczynami zbudować sobie nietykalną markę.

Z podobną tego typu sytuacją mieliśmy do czynienia podczas minionej gali France Football, jednak tutaj należy te dwa wydarzenia wyraźnie od siebie oddzielić. Francuski plebiscyt „Złotej Piłki” to prywatny happening, podczas którego decydujący głos mają dziennikarze z całego świata, którzy dokonując swoich wyborów często kierują się jedynie wspomnianą przeze mnie marką czy też autorytetem. Ponad to, w przypadku paryskiej gali, w czas brany pod uwagę do nagrody zaliczany był mundial, za który Messiemu niepodważalnie należała się odpowiednia nagroda.

Ba, mało tego, doskonale pamiętamy galę z 2021 roku, kiedy to zdaniem wielu osób z głównej nagrody „okradziony” został Robert Lewandowski. Wspominam o tym dlatego, iż ostatnio media obiegły informacje o rzekomej możliwości kupienia wyróżnienia przez francuskich działaczy związanych bezpośrednio ze środowiskiem PSG. Oczywiście na razie są to jedynie domysły i medialne plotki, jednak w cale nie zdziwiłbym się, gdyby taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce. 

I nie chodzi mi tutaj o szukanie sprawiedliwości dla Lewandowskiego, a o pokazanie, że prywatne plebiscyty rządzą się swoimi prawami, bo nie odpowiada za nie publiczna organizacja mająca na co dzień realny wpływ na wydarzenia w świecie futbolu.

Takowy jednak ma na nie FIFA, która – skądinąd słusznie – tworząc swój konkurs, postanowiła dać prawo głosu piłkarzom, trenerom, ale przede wszystkim – kibicom. Mogłoby się więc wydawać, że wyniki takich głosowań będą bardziej odwzorowywały rzeczywistość, ale jak widać – nie tym razem.



Tym bardziej więc dziwić może fakt, że nagrodę dla najlepszego piłkarza roku zgarnął Messi, który od czerwca nie gra nawet w Europie. Piłkarze raczej mają mniej więcej świadomość, jakich parę nazwisk gra na najlepszym poziomie, bo oczywiście możemy się domyślić, że nie każdy śledzi z uwagą wszystkie rozgrywki. Warto więc spojrzeć, jak głosowali najlepsi zawodnicy:

-Kylian Mbappe: Lionel Messi, Erling Haaland, Kevin De Bruyne,
-Harry Kane: Lionel Messi, Kylian Mbappe, Erling Haaland,
-Virgil Van Dijk: Lionel Messi, Kylian Mbappe, Kevin De Bruyne,
-Robert Lewandowski: Lionel Messi, Ilkay Gundogan, Erling Haaland,
-Andrew Robertson: Lionel Messi, Erling Haaland, Kylian Mbappe,
-Luka Mordić: Lionel Messi, Rodri, Marcelo Brozović.

Myślę, że tych parę nazwisk w zupełności wystarczy, żeby pokazać z jaką skalą absurdu mamy tutaj do czynienia. Oczywiście nie muszę wspominać, że większość głosujących to piłkarze z krajów pokroju Haiti czy chociażby Komory (nie umniejszając tymże narodowościom), jednak raczej można się domyślić na kogo wybrani zawodnicy tych nacji głosowali. Nie mam tu na celu wskazania błędnej konstrukcji procesu głosowania, ponieważ jak wyższa lista wskazała, wielu topowych piłkarzy również oddawało głos na Argentyńczyka, po prostu ciężko jest zrozumieć, co podczas dokonywania wyboru tymi ludźmi kierowało.

Jaki z tego wniosek? A no taki, że mimo jakiś wykreowanych w podświadomości nadziei, tego typu plebiscyty chyba wciąż pozostały festiwalami popularności. Bo skoro po tym, co zaszło na gali „Złotej Piłki”, na FIFA The Best stało się identycznie to samo, to do jakich innych konkluzji możemy dojść?

 

Jedyne co jest pocieszające (ale jednocześnie dość smutne), to to, że to prawdopodobnie ostatni plebiscyt, w którym szansę na jakąkolwiek nagrodę miał Leo Messi. No chyba, że za 10 lat zobaczymy go na którejś z gal odbierającego nagrodę dla najlepszego piłkarza w historii, ale to już inna sprawa. W najbliższych latach, powinniśmy uwolnić się od tego trendu głosowania za popularnością, a w wyborach rzeczywiście powinni zacząć wygrywać najlepsi. Czy tak się jednak stanie? Czas pokaże!

 

 

Zdjęcia: India Today, Forbes.

Komentarze