Uffff,
koniec. Odetchnęli z ulgą wszyscy fani FC Barcelony, bo dziś ich drużyna
doświadczyła, co tak naprawdę znaczy „zderzenie gołej dupy z batem”. Absolutnie
dramatyczny mecz przeciwko Realowi Madryt, który jednocześnie jest
fantastycznym podsumowaniem formy „Dumy Katalonii” w ostatnim roku. Wobec tego
chyba czas najwyższy powiedzieć: „Adios Xavi” i tym razem za Hiszpanem już raczej
nikt nie zapłacze.
Możemy się
zastanawiać, czy wiązanie sobie jakichkolwiek nadziei przed dzisiejszym
klasykiem mogło mieć większy sens, jednak nie o to tutaj chodzi. Barcelona od
roku, co w zeszłym sezonie było przytłumione trofeami, jednak w tym wyraźnie
wychodzi z worka, jest w ogromnym kryzysie, a dzisiejszy blamaż prawdopodobnie
stanie się symbolem tejże stagnacji.
Czy to
dobrze czy to źle? Z jednej strony tak, ponieważ dzięki tak dosadnej porażce, z
tak renomowanym rywalem, Joan Laporta ma w ręku dość konkretny powód do ostatecznego
pożegnania się z Xavim, jednak tak naprawdę nie tak to wszystko powinno
wyglądać.
Na to
wszystko po prostu przykro się patrzy, bo ostatnie lata to jakieś bujanie się
nie wiadomo gdzie i w jakim kierunku. W stolicy Katalonii występuje wyraźny
problem braku kapitana załogi, który już od samego początku wiedziałby, jaki
kurs ma obrać jego statek, aby wszyscy dopłynęli bezpiecznie do celu. Brakuje
szefa, który zarządzi i jasno rozdzieli: kto drukuje papiery, kto ogarnia
excela, kto odbiera telefony, a kto sprząta śmieci. Xavi miał prawo marzyć o
tym, że kimś takim będzie. Mało tego, marzyła o tym znaczna część fanów Barcy,
bo przecież do klubu wracała niekwestionowana legenda, co zawsze uruchamia w nas
pewne sentymenty. Niestety, w tym przypadku na marzeniach się skończyło. Kibice
Barcelony mogli jeszcze dość długo oszukiwać się zdobytymi pucharami, czystymi kontami
czy trofeum Pichichi Roberta Lewandowskiego, jednak 14 stycznia jak mawia
klasyk: „miarka się przegła”.
I tak
właściwie może dziwić to, że tak dosadne żądania zwolnienia Xaviego pojawiają
się dopiero dziś w tak skrajnym momencie, jednak mimo to, powinniśmy się
cieszyć, że taka chwila w ogóle nastała, bo jak każdy dobrze wie oczekiwania w
Barcelonie spadły tak drastycznie, że przy takich wynikach za dziesięć lat dwunaste
miejsce w LaLiga mogłoby być brane pod uwagę jako sukces.
Celowo nie
wspomniałem nic konkretnego o meczu, chociaż ten był naprawdę świetny. Oczywiście dla kibica Realu Madryt, stąd też od razu moje szczere gratulacje
dla każdego fana „Los Blancos”. Jednakże nie zrobiłem tego bez powodu. Nikomu
chyba nie trzeba tłumaczyć jak fatalnie zagrała dzisiaj Barcelona i jak bardzo
została ona przez Real zezłomowana. To pokazują wynik czy statystyki, w które
każdy może sam zajrzeć. Ważniejsze tutaj bowiem jest to, że taki performens
doprowadził Joana Laportę do sytuacji, w której naprawdę ciężko wyobrazić sobie
inne rozwiązanie niż znalezienie nowego szkoleniowca, o czym napisałem chwilę wcześniej, a to zdaje się być jedyną szansą Barcelony na lepsze jutro.
Standardowo
przy tego typu show: wstyd, żenada, kompromitacja, ale tak właściwie, co to kogo obchodzi? Jedyne czego chciałby dzisiaj każdy fan Barcelony, to możliwość
zasiadania co tydzień do meczów z radości, a nie przymusu. Nadszedł więc chyba najwyższy czas na zmiany, wobec czego należałoby wreszcie powiedzieć Xaviemu
słynne: „Thank you and good luck!”
Zdjęcia: TVP Sport, Managing Barça.
Komentarze
Prześlij komentarz