Panie Prezesie, wydało się!

Kolejna kompromitacja PZPN, bo choć mogliśmy się tego domyślać, to dopiero rok po odbyciu się finału mundialu w Katarze, oficjalnie dowiedzieliśmy się o alkoholowych biesiadach związkowców organizowanych na miejscu w trakcie trwania imprezy. Ekipa Cezarego Kuleszy po raz kolejny się błaźni, ale to nas już chyba nie zaskakuje. Warto więc zwrócić uwagę na dość mocno niepoważne zachowanie MSZ, odpowiedzialnego za cały ten cyrk.

 


Marzec 2023, Polska wygrywa mecz barażowy, pewnie ogrywając w nim Szwedów. Zwycięstwo daje nam awans na zbliżające się Mistrzostwa Świata, które wyjątkowo odbywają się na przełomie listopada i grudnia. No i w sumie wszystko hula. Jedziemy na kolejną dużą imprezę z rzędu, więc mimo ogólnego spadku formy kadry, najważniejsza tendencja zostaje podtrzymana. W czym więc tkwi problem? A no w tym, że ci podli ludzie z UEFA zorganizowali Mundial w kraju, w którym można, a nawet trzeba siedzieć tak bez niczego. O co mi konkretnie chodzi? Spieszę z wytłumaczeniem!

Serce Cezarego Kuleszy było z pewnością rozdarte. Pewnie nie od samego początku, zakładam bowiem, że o zakazie spożywania alkoholu na terenie Kataru dowiedział się dopiero jakiś czas po awansie na turniej, co z pewnością nie ułatwiło zadania – czasu na działania było coraz mniej.

Fakt, że Prezes nie spodziewał się tego, że jakiekolwiek trzeba będzie podjąć, pewnie był dość sporym elementem zaskoczenia, no ale hola hola: my nie mamy do czynienia z amatorami. PZPN to fachowcy. Tylko w czym? No właśnie tutaj w sumie pojawia się problem. Ale dla kogo tak właściwie? Dla dziennikarzy czy kibiców? Pffff, kogo oni obchodzą, ludzie…
Zdaje się, że jedynym powiązaniem naszego związku z piłką nożną jest nazwa, ale skoro taka ekipa została już wybrana, to w sumie dobrze, że na czymkolwiek się znają. Bo jeżeli chodzi o alkohol – tutaj mamy do czynienia z prawdziwymi ekspertami.

Nie można siedzieć tak bez niczego. Czy to wigilia, ślub siostry, chrzest bratanka czy chociażby Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Zasada jest prosta: związek się zbiera – trzeba się napić. Tak po prostu, dla lepszej atmosfery, bo przecież ta ostatnimi czasy wokół kadry jest fatalna. Ktoś przecież musi dźwignąć to, czego nie są w stanie unieść zmęczone plecy kadrowiczów. Panie Czarku, jaka szkoda, że moje wywody dopiero teraz doprowadziły mnie do pańskiego (niebanalnego muszę przyznać) toku myślenia. Nigdy przez głowę mi bowiem nie przeszło, że Pan to wszystko robi dla poprawy wizerunku związku i samej reprezentacji. Dobra, żarty żartami, ale przykre tutaj jest to, że Prezes Kulesza naprawdę mógłby pomyśleć, że swoim zachowaniem zbliża tę instytucję do przeciętnego „Kowalskiego”.

Spróbujmy jednak podejść do sprawy na poważnie, chociaż naprawdę ciężko jest wyjaśniać i analizować kolejną tego typu żenującą aferę. Z racji, że Cezary Kulesza nie może siedzieć tak bez niczego, a w Katarze siedzenie z czymś jest radykalnie zabronione i grozi surowymi karami, nasz prezes musiał zorganizować pomoc. I tu na ratunek przybyło (tamdaradamdamdam): Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nieoceniona pomoc rządu jak dobrze wiemy nie tylko na polu zaopatrzeniowym, ale również finansowym. Doskonale pamiętamy bowiem słynną „aferę premiową”, chociaż jak każdy normalny człowiek wie, sprawa ta jest tak nazywana jedynie przez łagodnie ujmując „czepialskich”.

Czasami niełatwo jest zrozumieć zachowania pewnych osób. Bo o ile do tego, że PZPN-em nie zarządzają poważni ludzie, o tyle raczej nie mieliśmy podstaw do myślenia, że w ich idiotycznych pomysłach wesprze ich instytucja państwowa, która jakby nie patrzeć reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. Fakt, że związek w taką sprawę zaangażował nawet ambasadę RP w Doha jest tak absurdalny, że trzeba włożyć spory wysiłek, żeby go zrozumieć.

Na prośbę Cezarego Kuleszy (notabene raczej nie wierzę, że to on obmyśliłby taki plan, przez fakt jego złożoności), polska ambasada w Doha pomogła zorganizować transport zapasów napojów alkoholowych no i oczywiście zakąsek w postaci również zakazanych w Katarze kabanosów wieprzowych sponsora kadry narodowej. Jak? Można tak zapytać. Ano plan był prosty: zorganizowane zostało wydarzenie dla tamtejszej polonii, mające pomóc w zintegrowaniu jej. A co lepiej integruje niż wspólne zwyczaje? Chyba każdy dobrze wie (przepraszam za powtórzenie), że w Polsce do stołu nie siadamy bez niczego. To tradycja przekazywana z dziada pradziada, więc musiała ona zostać zaprezentowana również poza granicami naszego pięknego kraju.

Afera goni aferę, a do wszystkiego po raz kolejny dołącza się rząd. Nie bójmy się użyć tego słowa: jest to po prostu skandal. Absolutnie niedopuszczalne zachowanie, które pozostaje nam mieć nadzieje, że zostanie rozliczone. Pora przestać udawać, że takie akcje są normalne, bo nie wyciągając wobec nikogo żadnych konsekwencji dajemy na nie zezwolenie.

A i jeszcze jedno Panie Czarku: jak się okazało, tym razem to nie internetowe anonimy nabijają się z Pana. Pan sam swoim zachowaniem wręcz nakazuje społeczeństwu wyśmiewać każde swoje następne działanie i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Musi Pan zrozumieć, że to, co dla Pana wydaje się normalnością i codziennością, przez większość Polaków jest nazywane patologią. I dobrze by było, żeby ktoś tam Panu uświadomił, że jest to zdanie ludzi, którzy związkowi życzą dobrze, a nie tak jak jest to w pańskim mniemaniu, marzą o jego szybkim upadku.

 

Jedyna rzecz jaka może nas w tym wszystkim cieszyć, to to, że za nami już połowa kadencji Cezarego Kuleszy. Zdaje się, że gorzej być już nie może, ale wiadomo, w tym środowisku zdarzyć może po prostu wszystko. Polskiego kibica chyba ciężko jest już czymkolwiek zaskoczyć, bo skandale PZPN-u są już najzwyczajniej w świecie na porządku dziennym. Panie Prezesie: w tym właśnie jest Pan najlepszy i nigdy nas Pan w tejże płaszczyźnie nie zawiódł. Dziękujemy!




Zdjęcia: Radio zet Sport.

Komentarze