Ostatnia szansa: Polska poznała swoich rywali w barażach do EURO 2024

Oto dziś dowiedzieliśmy się, z kim Polacy rozegrają dwa barażowe mecze eliminacji do EURO 2024. W pierwszym spotkaniu, na PGE Narodowym zmierzymy się z Estonią, natomiast w finale, zagramy przeciwko zwycięzcy rywalizacji Walia – Finlandia. Można więc powiedzieć, że losowanie ponownie wygraliśmy, co staje się już pewnego rodzaju normą. Jednak teraz trzeba mieć z tyłu głowy to, że jest to nasza ostatnia deska ratunku – inaczej nie pojedziemy na imprezę do Niemiec.



Tak jak wspomniałem, reprezentacja Polski nie ma sobie równych, jeżeli chodzi o losowania. Jesteśmy w nich po prostu najlepsi, co udowadniamy kolejny raz z rzędu. Nie mogliśmy bowiem trafić lepiej. Zamiast Walii, w finale groziło nam spotkanie Ukrainy, która jak dobrze wiemy jest w świetnej formie. Nasi wschodni sąsiedzi są drużyną, która regularnie gra ponad stan. Świetna piłka dla kibica, która skutkuje wynikami. Ale wiadomo – Ukraińcy zdecydowanie mają dla kogo grać. Z uwagi na aktualną sytuację w ich kraju, nie możemy zapominać o niesamowitej determinacji, z jaką podchodzą oni do każdego swojego spotkania. Jak widać, daje to dobre rezultaty, a obywatelom Ukrainy w ciężkim czasie na pewno powód do dumy i chwili radości. Tym bardziej powinniśmy się cieszyć, że udało nam się ich ominąć.
Jednocześnie pozostaje nam za Ukrainę trzymać kciuki, ponieważ zdecydowanie zasługują oni na awans do Mistrzostw Europy.

Grzechem zatem byłoby nieskorzystanie z szansy, jaką ponownie podarował nam los. Zwłaszcza, że ostatnią zmarnowaliśmy koncertowo, więc naprawdę powinniśmy się cieszyć, że szczęście dalej chce się do nas uśmiechać, bo niejednemu na jego miejscu już dawno by się ode chciało.

Baraże są dla nas ostatnią deską ratunku, więc powinniśmy do nich podejść w stu procentach zmotywowani. Nieobecność na imprezie międzynarodowej nie będzie bowiem stratą tylko dla kibica, ale również dla związku, a PZPN nie jest chyba do końca przygotowany na astronomiczne starty, jakie wiążą się z pozostaniem w czerwcu i lipcu w kraju. Sprawa więc jest dość prosta: Polska na EURO 2024 musi pojechać i na dziś ciężko sobie wyobrazić, że tak się nie stanie. Zwłaszcza, że Walia jest drużyną, którą już nieraz pokonywaliśmy w ważnych meczach, a ostatnio nawet nie tak dawno, bo przecież lekko ponad rok temu w ramach Ligi Narodów. Powinniśmy się spiąć, pojechać z podniesioną głową i pokazać w Cardiff, że Polska to drużyna, która umie i chce grać fajną dla oka piłkę. Chcemy być drużyną, która na Mistrzostwach Europy w potencjalnej grupie śmierci (losowani bylibyśmy z czwartego koszyka – szanse na taką grupę są dość spore) pokaże się z dobrej strony. Chcielibyśmy, żeby nasze mecze zostały zapamiętanie jako te ciekawe, nawet dla postronnego kibica, którego los Polaków niewiele obchodzi.

Ale póki co wróćmy na ziemię, bo przecież właśnie takie odloty ostatnio nas zweryfikowały. Przed potencjalnym finałem z Walią (ciężko mi wierzyć w ich porażkę z Finami), czeka nas starcie z niby niegroźną Estonią. I żeby było jasne: nie mówię tego po to, żebyśmy zaczęli w sztuczny sposób obawiać się reprezentacji tego małego państwa, ale powinniśmy pamiętać, że ten mecz trzeba wygrać. Zwycięstwo, a zwłaszcza wysokie i pewne, niewątpliwie podniosłoby morale naszej ekipy. Chłopaki polecieliby na Wyspy Brytyjskie pewni siebie, co niepodważalnie wpłynęłoby pozytywnie na końcowy rezultat.



Wobec tego, plan na awans gotowy, co jednak powinno się wydarzyć w sytuacji, w której na turniej nie pojedziemy (odpukać w niemalowane)? Czy związek powinien pożegnać się z Michałem Probierzem? Bo przecież byłaby to jedyna możliwość zakończenia współpracy – selekcjoner w wywiadach wielokrotnie mówił, że on swój kontrakt zamierza wypełnić. Aczkolwiek moim zdaniem, błędem byłoby rozwiązywanie tejże umowy, tuż po potencjalnie niekorzystnych dla nas eliminacjach. Polska kadra powinna stać się bardziej spójna, stała. Powinniśmy zażegnać panujący przez ostatnie lata w związku chaos, a pozostawienie selekcjonera na stanowisku na dłużej niż pół roku, z pewnością ułatwi to nieproste zadanie. Ponad to powinniśmy mieć z tyłu głowy to, że po zwolnieniu kogoś, należy znaleźć odpowiedniego zastępcę, a w tym jak już dobrze wiemy, Cezary Kulesza nie jest najlepszy.

 

Czy po całym roku przynoszenia nam wstydu, reprezentacja Polski w końcu da nam powody do dumy? Na ten moment pozostaje nam mieć nadzieje, że tak się stanie, jednakże musimy pamiętać, że tu może zdarzyć się wszystko. Mimo to, nie zalecałbym bycia przesadnym zarówno pesymistą, jak i optymistą. Czekajmy w spokoju na postęp wydarzeń, jednocześnie wspierając drużynę jak tylko możemy to robić.

 

 

 

Zdjęcia: Polsat Sport, Radio zet Sport.

Komentarze