Choć po cichu każdy liczył na pozytywny rezultat i ponowną niespodziankę, to Aston Villa od początku była zdecydowanym faworytem w starciu z Legią. Po wygranej Rakowa ze Sturmem, przyszedł czas na starcie warszawiaków na Villa Park.
Mimo to, że
Legia raczej nie była wyżej notowaną drużyną od gospodarzy, to jednak każdy gdzieś
tam liczył na powtórkę ze starcia w Warszawie. Goście mogli zapewnić sobie
dzisiaj awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji – wystarczył im remis, jednak
to nie okazało się tak łatwym zadaniem. The Villans pokazali klasę jak na
drużynę Premier League przystało, dając tym samym solidną lekcję futbolu podopiecznym
Kosty Runiajicia.
Możemy
naprawdę żałować tego, że nie udało się Legii dziś wywalczyć chociaż jednego
oczka, również ze względu na potencjalne punkty do rankingu, jednak mówienie,
że polska ekipa zasłużyła sobie nawet na remis jest dość przesadzonym.
Jeszcze w
pierwszej połowie można było wybiegać w przyszłość marzeniami o zwycięstwie.
Pomimo szybko straconej bramce w 3. minucie, Legia sprawnie odbudowała szyki
regularnie naciskając na linię obrony rywala. Skuteczny pressing doprowadził
Wojskowych do stworzenia sobie sytuacji bramkowej, po której wynik wrócił do
stanu początkowego.
Po zdobytym
golu, Legia wciąż naciskała, stwarzała sobie sytuacje i całkiem nieźle
odpierała nieliczne ataki Aston Villi. Dobrym refleksem wykazywał się również
Kacper Tobiasz, który to chcąc odbudować się po błędzie przy bramce na 1:0,
skutecznie bronił dostępu do swojej bramki. Warto go tutaj pochwalić za jego
świetną interwencję w sytuacji 1 na 1 z Duranem. Naprawdę klasa.
Rezultat pierwszej
połowy zatem możemy uznać za naprawdę sprawiedliwy. Szanse stwarzali sobie
zarówno gospodarze jak i goście. Ba, myślę, że nie przesadziłbym mówiąc, że Legia
mogła tą część wygrać. Naprawdę dobra gra w pierwszej odsłonie, z której warszawiacy
mogą być z siebie dumni. Świetna organizacja, przygotowanie taktyczne – Legia nie
zawiodła.
Na drugą
połowę więc drużyna ze stolicy Polski wychodziła z wielkimi nadziejami,
zapalona do boju. Dobre nastawienie obfitowało w świetną szansę Gila Diasa,
który jednak słabym szczupakiem trafił jedynie w poprzeczkę bramki Robina
Olsena. Tym bardziej może być nam szkoda, ponieważ była to właściwie ostatnia konkretna
szansa Legii na najbliższe 30 minut.
Goście
zostali dociśnięci do strefy obronnej. Aston Villa nie zsiadała ze swoich rywali,
a rajdy Moussy Diaby’ego będą się śnić obrońcom Legii przez najbliższe kilka
dni. Możemy naprawdę klasyfikować to jako cud, że nie stracili oni kolejnych
bramek, zwłaszcza patrząc na to, że z każdą minutą brakowało im pary. Goście
nacisku nie wytrzymali i w 59. minucie stracili gola po stałym fragmencie gry.
Fatalnie zachowali się Pankov i Wszołek. Pierwszy z nich faulował Durana, natomiast
drugi odpuścił krycie Moreno, który wpakował piłkę do siatki.
Około 70. minuty,
Legia zaczęła wracać do świata żywych, powoli stwarzając sobie kolejne szanse,
głównie za sprawą świetnego w tym dwumeczu Ernesta Muciego. Kibice Wojskowych
mogą być naprawdę dumni, że taki piłkarz reprezentuje ich barwy. Jednak mimo
paru dobrych szans, nie udało im się wyrównać. Mało tego, Legia była naprawdę
bliska straty kilku goli, między innymi przez szansę z samej końcówki, kiedy to
obramowanie bramki obił Diaby.
Mecz
zakończył się wynikiem 2:1 i jest on jak najbardziej słusznym. Aston Villa w
stu procentach zapracowała sobie na to zwycięstwo, wykorzystując słabości i
błędy graczy Legii. Mimo to, goście wielokrotnie stwarzali duże zagrożenie pod
bramką rywali, nie dając łatwo za wygraną. Dziś jednak zwyciężyła klasa, ale
Legia naprawdę nie ma się czego wstydzić.
Co prawda
nie udało się zapewnić awansu do fazy pucharowej, ale szansa na to nadejdzie
już niebawem w starciu z AZ Alkmaar u siebie. Z pewnością będzie to wielka
szansa dla Legii na wynagrodzenie swoim kibicom brutalnych scen, jakie
pamiętamy z meczu w Holandii. Przy okazji warto dodać, że dziś kibice, którzy przyjechali
z Warszawy, ponownie brali udział w wielkiej aferze, wskutek której nie zostali
wpuszczeni na stadion. Cyrk to naprawdę mało powiedziane…
Ale chyba każdy dziś to powie – Legia w pucharach wygląda wybornie i z
pewnością zasługuje na grę w pucharach na wiosnę. Taka drużyna może godnie
reprezentować nasz kraj w Europie. Legio – brawo za walkę.
Aston
Villa 2:1 Legia Warszawa
Zdjęcia: TVP Sport.
Komentarze
Prześlij komentarz