Nastroje po wczorajszym meczu FC Barcelony, w którym to duma Katalonii stawiała czoła Granadzie, powoli zaczęły stygnąć. Na piedestał wysunęły się głównie tematy reprezentacyjne. Tak naprawdę ten jeden czy dwa dni przerwy między rozgrywkami ligowymi, a narodowymi jest czasem, w którym futbol schodzi raczej na drugi plan, a jeżeli już się o nim słyszy, to bardziej w formach jakiegoś rodzaju ciekawostek.

Nie zmienia to faktu, że przez wielką kontrowersję, jaką we wczorajszym meczu wywołała sytuacja z samej końcówki, kiedy to podopieczni Xaviego w niesamowitym stylu mieli dokonać kolejnej remontady, bo tak przecież spokojnie można nazwać powrót z wyniku 2:0 na 2:3, o futbolu wciąż głośno. Jednak tym razem nic z tego – bramka, która miała przypieczętować kolejne zwycięstwo Barcelony została anulowana, a w związku z licznymi komentarzami na temat słuszności tej decyzji, postanowiłem przedstawić moją, indywidualną analizę tejże sytuacji. Chciałbym jednak podkreślić, że jest to jedynie moja opinia, niekonsultowana z żadnym ekspertem w tej dziedzinie.
Sytuacja miała miejsce w 93. minucie. Wynik 2:2, niezbyt
zadowalający Barcelonę, piłka znajduje się pod nogami Cancelo, który to w swoim
stylu, precyzyjnym dośrodkowaniem dostarcza ją na głowę Joao Felixa. Adresat tej
portugalskiej akcji precyzyjnie umieszcza ją w siatce, po "błędzie" bramkarza Granady. Wśród graczy Barcy wybucha radość, która jednak zostaje szybko stłumiona przez arbitra.
Jak się okazało, piłka zanim trafiła na głowę Felixa, minęła
się z głową Ferrana Torresa, który to zdaniem wozu VAR, swoim zachowaniem
absorbował golkipera Granady.
I w tym momencie chciałbym podkreślić wyraźnie, że zgadzam się z decyzją sędziów
- gol powinien zostać anulowany.
Oto ujęcie pokazujące wyraźnie pozycję spaloną u Torresa, wobec czego nie mamy
żadnych wątpliwości.
Te jednak zaczynają pojawiać się w momencie, w którym zastanawiamy się, czy Torres rzeczywiście zmylił bramkarza. Początkowo wydawałoby się, że było to niemożliwe, ponieważ piłka była zbyt wysoko nad głową Hiszpana, żeby ten w ogóle mógł ją trącić, jednak kiedy spojrzymy na poniższe zdjęcia, zobaczymy, że przy lepszym zachowaniu Ferrana w polu karnym (lepsza gra głową, ustawienie się i lekki ruch do boku) ten mógłby skierować ją do siatki, na co wyraźnie przygotowany był Andre Ferreira.

Zdaję sobie sprawę z tego, że powyższe zdjęcia mogą nie
rozwiewać całej wątpliwości w stu procentach, jednak jestem zdania, iż dzięki
nim moja narracja jest tą, która jest bliższa prawidłowej decyzji. Ferrana od
obrońcy, który powinien go kryć, dzielił spokojnie ponad metr, więc gdyby
Ferran zanim wyskoczył do piłki wykonał ruch w bok, wtedy miałby on realne szanse
na zdobycie bramki, na co przygotowany był bramkarz Granady. Golkiper zmienia swoje
ustawienie dopiero w momencie, w którym widzi, że piłka minęła Torresa, a
dopaść do niej może dalej ustawiony Felix. Oczywiście, możemy tu mówić o
refleksie, ale pamiętajmy, że bramkarz też człowiek. Według mnie nie był po
prostu w stanie zareagować wystarczająco szybko, a złe (z punktu widzenia
Barcelony) zachowanie Ferrana, było dla niego kompletnym zaskoczeniem.
Podsumowując moją tezę: Ferran Torres w momencie przelatywania piłki na głowę
Joao Felixa, absorbował uwagę bramkarza Grandy (niezgodne z przepisem
brzmiącym: „przeszkadzanie przeciwnikowi poprzez: utrudnianie przeciwnikowi
zagrania lub możliwości zagrania piłki przez wyraźne zasłonięcie mu pola
widzenia”), stwarzając realne zagrożenie w postaci zdobycia bramki, za
której niezdobycie możemy obwiniać tylko hiszpańskiego napastnika Barcy.
Czy ta analiza była istotna? Pewnie niezbyt, jednak tego typu
sytuacje nie zdarzają się w piłce rzadko, a ich liczne analizy mogą skłonić
odpowiedzialne za przepisy osoby do zastanowienia się nad ich sensem i funkcjonalnością.
Źródło zdjęć: ELEVEN SPORTS, LaLiga
Komentarze
Prześlij komentarz