Doczekaliśmy się. Minął tydzień odkąd PZPN rozstał się z Fernando Santosem i to właśnie dzisiaj możemy powitać nowego selekcjonera reprezentacji Polski – Michała Probierza.

O tym, że
Cezary Kulesza nie nadaje się na bycie prezesem poważnej federacji wiemy nie od
dziś, jednak chciałbym, żeby ofiarą jego bezradności nie został Bogu ducha
winny Probierz.
Warto to podkreślać, bo jako kraj i społeczeństwo, nie
powinniśmy dojść do absurdalnej sytuacji, w której to nowy selekcjoner kadry,
na swojej pierwszej konferencji, w pierwszych zdaniach musi prosić o ocenę jego
pracy dopiero po jej widocznych (lub nie) efektach i o zaakceptowanie decyzji prezesa.
Mało tego! Przecież Probierz musiał przekonywać wszystkich, że jest on odpowiednim
kandydatem, i że zasłużył na takie właśnie stanowisko. Było to pewnie
spowodowane tym, że ma on z tyłu głowy kadencję Czesława Michniewicza, który to
od pierwszego dnia pracy musiał walczyć z nieprzychylnymi opiniami i podzieloną
publiką.
Oczywiście nie wspominam o tym w celu ubliżania Panu Probierzowi. Zgadzam
się z selekcjonerem, że jego praca powinna zostać oceniona dopiero w marcu,
jednak czy jest to kwestia mojej indywidualnie wypracowanej opinii i przekonań,
czy po prostu modnego trendu w mediach społecznościowych, to już inna sprawa.
Zauważmy przecież jak zachowywaliśmy się my oraz dziennikarze przy ostatnich
wyborach nowych selekcjonerów. Od razu albo krytyka, albo wychwalanie. Popadaliśmy
ze skrajności w skrajność, a i tak na samym końcu okazywało się, że mało kto
miał rację.
Zatem być może
poprzednie doświadczenia nauczyły nas podchodzić do pewnych spraw z chłodną
głową, chęcią spojrzenia w przyszłość i spokojnej oceny sytuacji w momencie, w
którym takowa będzie możliwa. Czy jest to coś złego? Oczywiście, że nie. Jak
widać po prostu musieliśmy się przejechać na własnych opiniach i wypowiedziach i zobaczyć jak bardzo myliliśmy się w „eksperckich wypowiedziach” żeby
zrozumieć, że tak naprawdę na samym starcie niczego nie możemy przewidzieć, a w
szczególności, jeżeli próbujemy rozgryźć tak nieprzewidywalny świat piłki.
Rzucę więc
populizmem i nie powstydzę się tego – dajmy szansę Michałowi Probierzowi i oceńmy
go w marcu. Pamiętajmy też, że (odpukać) ewentualny brak naszej reprezentacji
na EURO 2024 nie będzie jedynym czynnikiem branym pod uwagę przy ocenie pracy trenera.
Będzie trzeba zwrócić uwagę na to, czego brakowało u Fernando Santosa, czyli:
zmiany w kadrze, nowe twarze, styl gry, zaangażowanie zawodników, itd.
Teraz nie pozostało nic, jak tylko czekać na najbliższe mecze Polaków.
Zobaczymy jak będzie smakował chleb, który z otrzymanej mąki wyrobi „polski Guardiola”.
Panie trenerze – powodzenia! Niech reprezentacja Polski daje nam powody do dumy
i radości.
Zdjęcia: Money.pl
Komentarze
Prześlij komentarz